Kiedy ponad 20 lat temu jechałem pierwszy raz samochodem do Niemiec /do małego miasteczka przy granicy z Holandią/ zaopatrzyłem się w bogaty zestaw map - nie zajrzałem do nich ani razu. Trafiłem bez problemu mimo że nie znałem języka niemieckiego.
Ostatnio jechałem naszą nową drogą ekspresową . Dojeżdżając do obwodnicy Wyszkowa od strony Ostrowi Mazowieckiej musiałem zjechać na Wierzbicę aby dostać się do Serocka.
Tu zaczyna się zwykła loteria. Zjazdy są oznakowane /np. Wyszków Północny/ tylko nie wiadomo co dalej - do jakich miejscowości z tego zjazdu można się dostać, może to lokalny zjazd dla mieszkańców północnej części miasta? A decyzję musisz podjąć szybko bo zjazd miniesz - są to pewne dodatkowe emocja.
Czy brak oznaczeń sponsorują wydawcy atlasów, aby co chwilę kupować nową wersję? Czy to forma oszczędności bo jest kryzys?
Zamiast umieszczać w miastach całe masy durnych, a czasami nawet sprzecznych znaków to może przy zjazdach z dróg ekspresowych i obwodnic postawić informację którym zjazdem dokąd można dojechać?
To chyba nie przerasta możliwości technicznych właścicieli drogi, ale może wymagam zbyt wiele?
Ciekawe co myślą zagraniczni turyści nieznający języka polskiego?
A może po prostu takie informacje mają być tajne?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz