Mo-Tka, Warszawa, 23.01.2014
Obóz aktualnie rządzący ma od samego początku dwie metody na utrzymanie się przy władzy: zasypywanie nas coraz nowszymi otwarciami i obietnicami oraz straszenie PISem.
Obietnice jeszcze trochę działają, bo ludzie mają krótką pamięć ale straszenie już nie działa. Takiego bałaganu, karuzeli niekompetentnych urzędników, aroganci władzy i wysypu afer korupcyjnych a co za tym idzie bezczelnych prób ich przykrycia nie było w ciągu ostatnich 25 lat.
Osobiście nie uważam że PIS jest idealnym rozwiązaniem na obecną, dramatyczną sytuację w kraju, ale z ugrupowań zalegających w naszym parlamencie jest to zdecydowanie najmniejsze zło.
Dyżurni oszalali PISofobii już dawno przekroczyli granice absurdu i śmieszności, a skutki ich opętańczej działalności przynoszą odwrotne od zamierzonych skutki.
I chwała Bogu.
Mo-Tki to po prostu "MOje notaTKI" - przemyślenia, wnioski, komentarze zwykłego Polaka, szarego obywatela.
czwartek, 23 stycznia 2014
środa, 22 stycznia 2014
Urzędnicza eksterminacja?
Mo-Tka, Warszawa, 22.01.2014
Tragiczne informacje które ostatnio do nas docierają ze służby zdrowia skłaniają nas do zadania sobie pytania dlaczego tak się dzieje i czy za nasze pieniądze możemy mieć jakiekolwiek poczucie bezpieczeństwa?
Politycy i ekonomiści twierdzą że w ciągu ostatnich 5 lat znacząco zwiększyły się wydatki na służbę zdrowia a jednocześnie drastycznie pogorszył się dostęp do specjalistycznych świadczeń medycznych.
Pozornie wydaje się to nielogiczne, a nawet wewnętrznie sprzeczne.
Fakt że w placówkach służby zdrowia pojawił się nowoczesny sprzęt ale jednocześnie radykalnie zmniejszyła się obsada lekarska i pielęgniarska. Wymownym tego przykładem są nocne dyżury w szpitalach.
Nowoczesny sprzęt stoi niewykorzystywany przez większą część doby bo nie ma go kto obsługiwać, kolejki rosną a nawet umierają pacjenci którym można by pomóc. Ceny leków dochodzą do granicy niedostępności dla przeciętnego pacjenta.
Dyrektorzy szpitali, jak sami twierdzą, działając zgodnie z wytycznymi urzędników, balansują na granicy życia lub śmierci pacjentów ufając że jakoś to będzie. Życie pokazuje że nie będzie.
Natomiast dwa urzędnicze molochy Min. Zdrowia i NFZ produkują coraz drastyczniejsze zarządzenia i generują coraz wyższe koszty działania w większości szkodliwego jednocześnie coraz więcej odpowiedzialności zrzucając na samorządy, które finansowo i tak ledwo dyszą.
Rząd natomiast w ciągu trzech miesięcy ma zlikwidować kolejki do specjalistów i nosi się z zamiarem podniesienia podatku zdrowotnego aby jeszcze więcej pieniędzy wpompować w urzędników.
Tych pijarowskich zagrywek możemy już nie przetrzymać. Bezpieczniej chyba będzie dla nas wszystkich wymienić tę ekipę i to jak najszybciej.
Tragiczne informacje które ostatnio do nas docierają ze służby zdrowia skłaniają nas do zadania sobie pytania dlaczego tak się dzieje i czy za nasze pieniądze możemy mieć jakiekolwiek poczucie bezpieczeństwa?
Politycy i ekonomiści twierdzą że w ciągu ostatnich 5 lat znacząco zwiększyły się wydatki na służbę zdrowia a jednocześnie drastycznie pogorszył się dostęp do specjalistycznych świadczeń medycznych.
Pozornie wydaje się to nielogiczne, a nawet wewnętrznie sprzeczne.
Fakt że w placówkach służby zdrowia pojawił się nowoczesny sprzęt ale jednocześnie radykalnie zmniejszyła się obsada lekarska i pielęgniarska. Wymownym tego przykładem są nocne dyżury w szpitalach.
Nowoczesny sprzęt stoi niewykorzystywany przez większą część doby bo nie ma go kto obsługiwać, kolejki rosną a nawet umierają pacjenci którym można by pomóc. Ceny leków dochodzą do granicy niedostępności dla przeciętnego pacjenta.
Dyrektorzy szpitali, jak sami twierdzą, działając zgodnie z wytycznymi urzędników, balansują na granicy życia lub śmierci pacjentów ufając że jakoś to będzie. Życie pokazuje że nie będzie.
Natomiast dwa urzędnicze molochy Min. Zdrowia i NFZ produkują coraz drastyczniejsze zarządzenia i generują coraz wyższe koszty działania w większości szkodliwego jednocześnie coraz więcej odpowiedzialności zrzucając na samorządy, które finansowo i tak ledwo dyszą.
Rząd natomiast w ciągu trzech miesięcy ma zlikwidować kolejki do specjalistów i nosi się z zamiarem podniesienia podatku zdrowotnego aby jeszcze więcej pieniędzy wpompować w urzędników.
Tych pijarowskich zagrywek możemy już nie przetrzymać. Bezpieczniej chyba będzie dla nas wszystkich wymienić tę ekipę i to jak najszybciej.
wtorek, 21 stycznia 2014
Czy my prowadzimy jakąś własną politykę zagraniczną?
Mo-Tka, Warszawa, 21.01.2014
Premier i minister spraw zagranicznych chwalą się prowadzoną przez siebie polityką wschodnią i tym jaką to ważną rolę odgrywamy w tym rejonie.
Patrząc chłodnym okiem zakrawa to na żart. Z Litwą mamy same kłopoty i to coraz większe, o Białorusi lepiej nie wspominać, o Gruzji i Mołdawii kompletna cisza więc zostaje tylko Ukraina.
Tam z kolei sytuacja przypomina naszą w stanie wojennym, może nie dosłownie ale analogii jest wiele.
Dyżurni podpieracze rządu wtłaczają nam do głów, że jesteśmy głównym rozgrywającym na tym terenie, bardzo nam zależy na wyciągnięciu Ukrainy ze szponów Rosji, i że nikt nie zrobił tyle dla Ukrainy co Polska.
Wygląda to na pobożne życzenia, opozycja ukraińska pisma z prośbą o pomoc śle nie do Polski tylko bezpośrednio do Berlina.
W 1981 po wprowadzeniu u nas stanu wojennego odbył się cykl ogólnoświatowych koncertów w imię solidarności z Solidarnością w których brali udział m.in. prezydent USA i premier Wlk. Brytanii.
Tymczasem niedzielny, polski koncert na Majdanie, co prawda przerwany przez zamieszki, w mediach rządowych przeszedł zupełnie bez jakiejkolwiek wzmianki.
Dlaczego?
Ze złości, zawiści lub może by nie denerwować Putina.
Premier i minister spraw zagranicznych chwalą się prowadzoną przez siebie polityką wschodnią i tym jaką to ważną rolę odgrywamy w tym rejonie.
Patrząc chłodnym okiem zakrawa to na żart. Z Litwą mamy same kłopoty i to coraz większe, o Białorusi lepiej nie wspominać, o Gruzji i Mołdawii kompletna cisza więc zostaje tylko Ukraina.
Tam z kolei sytuacja przypomina naszą w stanie wojennym, może nie dosłownie ale analogii jest wiele.
Dyżurni podpieracze rządu wtłaczają nam do głów, że jesteśmy głównym rozgrywającym na tym terenie, bardzo nam zależy na wyciągnięciu Ukrainy ze szponów Rosji, i że nikt nie zrobił tyle dla Ukrainy co Polska.
Wygląda to na pobożne życzenia, opozycja ukraińska pisma z prośbą o pomoc śle nie do Polski tylko bezpośrednio do Berlina.
W 1981 po wprowadzeniu u nas stanu wojennego odbył się cykl ogólnoświatowych koncertów w imię solidarności z Solidarnością w których brali udział m.in. prezydent USA i premier Wlk. Brytanii.
Tymczasem niedzielny, polski koncert na Majdanie, co prawda przerwany przez zamieszki, w mediach rządowych przeszedł zupełnie bez jakiejkolwiek wzmianki.
Dlaczego?
Ze złości, zawiści lub może by nie denerwować Putina.
poniedziałek, 20 stycznia 2014
Honorowanie okupantów
Mo-Tka, Warszawa, 20.01.2014
Dyskusja na temat ponownego ustawienia tego grzmota, symbolu zniewolenia jest nieco bezprzedmiotowa.
Jak można w rzekomo wolnym, suwerennym i niepodległym kraju stawiać pomnik okupantom? Może jeszcze postawić pomnik żołnierzom Wermachtu?
Pomnik wystawiony okupantom, przedstawicielom najbardziej zbrodniczego systemu w dziejach ludzkości to hańba i zniewaga dla dumnego, wolnego narodu.
Sowieckie dzikie hordy, które przeszły przez nasz kraj mordując, gwałcąc, kradnąc i paląc mają być na wieki upamiętnione w centrum Warszawy, która przelała rzekę krwi za to aby nie panoszyli się u nas sowieccy nadzorcy.
Wczoraj w telewizji z wielkim przekonaniem Daniel Passent tłumaczył że pomnik powinien wrócić na "swoje miejsce". Jest to chyba jedna z ostatnich osób która w tej sprawie powinna się publicznie wypowiadać.
Tego typu "dzieła" powinny stanąć w muzeum komunizmu ku przestrodze dla przyszłych pokoleń.
Dyskusja na temat ponownego ustawienia tego grzmota, symbolu zniewolenia jest nieco bezprzedmiotowa.
Jak można w rzekomo wolnym, suwerennym i niepodległym kraju stawiać pomnik okupantom? Może jeszcze postawić pomnik żołnierzom Wermachtu?
Pomnik wystawiony okupantom, przedstawicielom najbardziej zbrodniczego systemu w dziejach ludzkości to hańba i zniewaga dla dumnego, wolnego narodu.
Sowieckie dzikie hordy, które przeszły przez nasz kraj mordując, gwałcąc, kradnąc i paląc mają być na wieki upamiętnione w centrum Warszawy, która przelała rzekę krwi za to aby nie panoszyli się u nas sowieccy nadzorcy.
Wczoraj w telewizji z wielkim przekonaniem Daniel Passent tłumaczył że pomnik powinien wrócić na "swoje miejsce". Jest to chyba jedna z ostatnich osób która w tej sprawie powinna się publicznie wypowiadać.
Tego typu "dzieła" powinny stanąć w muzeum komunizmu ku przestrodze dla przyszłych pokoleń.
piątek, 17 stycznia 2014
Ruszyły igrzyska: BUL z miłości do WSI
Mo-Tka,Warszawa, 17.01.2014
Ruszyły igrzyska przedwyborcze i to z grubej rury.
Prezydent pojechał po prokuratorze generalnym.
Publiczne krytykowanie formalnie niezależnej prokuratury przez pierwszą osobę w państwie jest mówiąc oględnie pewnym dysonansem.
Ale czemu się dziwić jeżeli miłość prezydenta do WSI jest bezgraniczna, a teraz to już nie wiem czy i bezinteresowna. Od afery marszałkowskiej, poprzez do dzisiaj nie opublikowanie aneksu do raportu aż do aktualnego otoczenia można wysnuć dość niepokojące wnioski.
No cóż zbliżające się wybory wymagają w aktualnej sytuacji niekonwencjonalnych ruchów - jeżeli coś nie zgadza się z faktami tym gorzej dla faktów.
Z pozoru zachowanie prezydenta to przygotowanie gruntu dla zmasowanej nagonki na opozycję i powinny do tego przyłączyć się wszystkie służby bez kręcenia nosem.Przecież nie do przyjęcia jest aby osoby które doprowadziły do zlikwidowania tak szacownej instytucji jak WSI chodziły bezkarnie. Mało tego mogłyby nawet chcieć zdobyć władzę a jest to nie do przyjęcia.
Czeka nas gorący okres bo walka będzie na noże, a czujność w tresowaniu wyborczego mięsa musi być maksymalnie wyczulona.
Ruszyły igrzyska przedwyborcze i to z grubej rury.
Prezydent pojechał po prokuratorze generalnym.
Publiczne krytykowanie formalnie niezależnej prokuratury przez pierwszą osobę w państwie jest mówiąc oględnie pewnym dysonansem.
Ale czemu się dziwić jeżeli miłość prezydenta do WSI jest bezgraniczna, a teraz to już nie wiem czy i bezinteresowna. Od afery marszałkowskiej, poprzez do dzisiaj nie opublikowanie aneksu do raportu aż do aktualnego otoczenia można wysnuć dość niepokojące wnioski.
No cóż zbliżające się wybory wymagają w aktualnej sytuacji niekonwencjonalnych ruchów - jeżeli coś nie zgadza się z faktami tym gorzej dla faktów.
Z pozoru zachowanie prezydenta to przygotowanie gruntu dla zmasowanej nagonki na opozycję i powinny do tego przyłączyć się wszystkie służby bez kręcenia nosem.Przecież nie do przyjęcia jest aby osoby które doprowadziły do zlikwidowania tak szacownej instytucji jak WSI chodziły bezkarnie. Mało tego mogłyby nawet chcieć zdobyć władzę a jest to nie do przyjęcia.
Czeka nas gorący okres bo walka będzie na noże, a czujność w tresowaniu wyborczego mięsa musi być maksymalnie wyczulona.
czwartek, 16 stycznia 2014
Po cichu przyszłych emerytów prowadzą na rzeź
Mo-Tka, Warszawa, 16.01.2014
Rząd rozpoczyna akcję kompletnego pozbawienia nas oszczędności przeznaczonych na emerytury. Ma być przeprowadzona szybko i po cichu.
Połowę zabrał teraz czeka aż oddamy mu resztę.
W zasadzie stoimy pod ścianą.
Przejście do zbankrutowanego ZUS to przekazanie pieniędzy rządowi na bieżące wydatki, pozostanie w OFE też może się skończyć podobnie.
Zgodnie z nową ustawą OFE nie mają jeż obowiązku stosowania minimalnej stopy zwrotu co zgodnie z prawem może doprowadzić do zaniku naszych pieniędzy, ale nawet jakby tak się nie stało to nie mamy gwarancji że za parę lat kolejna banda nie zabierze tam złożonych składek / raczej części podatku bo składki powinny być dobrowolne/. Nie ma żadnych zabezpieczeń gromadzonych tam pieniędzy, a niezależnie od wyniku finansowego prowizje za zarządzanie są horrendalnie wysokie.
Ale to że nie będzie emerytur z których da się przeżyć to nie koniec dramatu.
Pozostałe w OFE nasze pieniądze są inwestowane w dużej mierze na naszej giełdzie. Masowy odpływ klientów z OFE spowoduje masową wyprzedaż akcji na giełdzie, bo za klientem trzeba do ZUS odprowadzić jego pieniądze.
Zapaść na rynku finansowym to doskonały moment dla dużych spekulantów giełdowych, którzy wykupią akcje w dołku / a może nawet w dole/ i jak zwykle drobni inwestorzy zostaną na lodzie.
Rząd przewiduje, że za parę lat emerytura z ZUS będzie wynosiła 30% zarobków - nie wystarczy na rachunki.
Czyli przeżyć się nie da, ale to dla nich jest nie istotne. Ważne jest jedynie by teraz ściągnąć pieniądze na bieżące potrzeby - głównie potężną kiełbasę wyborczą dla gawiedzi i utrzymać się przy korycie.
Mówiąc krótko i tak źle i tak niedobrze.
Aby nie powodować zbytniego niepokoju od wczoraj wprowadzono zakaz reklamy OFE co dodatkowo spowoduje brak mniej lub bardziej wiarygodnych informacji na temat naszej przyszłości, bo wszystko można podciągnąć pod reklamę.
Czyli mamy czyste złodziejstwo i wyłudzenie pod parasolem ustawowego milczenia. to już nie jest powrót do PRL to głęboki totalitaryzm. A na temat totalitaryzmu jest artykuł w naszej konstytucji i jakoś nikogo /łącznie z Trybunałem Konstytucyjnym/ to nie interesuje.
Rząd rozpoczyna akcję kompletnego pozbawienia nas oszczędności przeznaczonych na emerytury. Ma być przeprowadzona szybko i po cichu.
Połowę zabrał teraz czeka aż oddamy mu resztę.
W zasadzie stoimy pod ścianą.
Przejście do zbankrutowanego ZUS to przekazanie pieniędzy rządowi na bieżące wydatki, pozostanie w OFE też może się skończyć podobnie.
Zgodnie z nową ustawą OFE nie mają jeż obowiązku stosowania minimalnej stopy zwrotu co zgodnie z prawem może doprowadzić do zaniku naszych pieniędzy, ale nawet jakby tak się nie stało to nie mamy gwarancji że za parę lat kolejna banda nie zabierze tam złożonych składek / raczej części podatku bo składki powinny być dobrowolne/. Nie ma żadnych zabezpieczeń gromadzonych tam pieniędzy, a niezależnie od wyniku finansowego prowizje za zarządzanie są horrendalnie wysokie.
Ale to że nie będzie emerytur z których da się przeżyć to nie koniec dramatu.
Pozostałe w OFE nasze pieniądze są inwestowane w dużej mierze na naszej giełdzie. Masowy odpływ klientów z OFE spowoduje masową wyprzedaż akcji na giełdzie, bo za klientem trzeba do ZUS odprowadzić jego pieniądze.
Zapaść na rynku finansowym to doskonały moment dla dużych spekulantów giełdowych, którzy wykupią akcje w dołku / a może nawet w dole/ i jak zwykle drobni inwestorzy zostaną na lodzie.
Rząd przewiduje, że za parę lat emerytura z ZUS będzie wynosiła 30% zarobków - nie wystarczy na rachunki.
Czyli przeżyć się nie da, ale to dla nich jest nie istotne. Ważne jest jedynie by teraz ściągnąć pieniądze na bieżące potrzeby - głównie potężną kiełbasę wyborczą dla gawiedzi i utrzymać się przy korycie.
Mówiąc krótko i tak źle i tak niedobrze.
Aby nie powodować zbytniego niepokoju od wczoraj wprowadzono zakaz reklamy OFE co dodatkowo spowoduje brak mniej lub bardziej wiarygodnych informacji na temat naszej przyszłości, bo wszystko można podciągnąć pod reklamę.
Czyli mamy czyste złodziejstwo i wyłudzenie pod parasolem ustawowego milczenia. to już nie jest powrót do PRL to głęboki totalitaryzm. A na temat totalitaryzmu jest artykuł w naszej konstytucji i jakoś nikogo /łącznie z Trybunałem Konstytucyjnym/ to nie interesuje.
środa, 15 stycznia 2014
Coraz droższe zdrowie
Mo-Tka, Warszawa, 15.01.2014
Coraz szybciej minister wprowadza reformę służby zdrowia.
Ostatnio byłem w aptece, w śródmieściu Warszawy. Jak zwykle kolejka, stoi parę osób, w różnym wieku ale każdy z receptą. Po podejściu do okienka każdy podaje receptę z prośbą o wycenę recepty.po otrzymaniu informacji ile za leki trzeba zapłacić wykupują tylko część leków.
Nikt nie wykupił pełnej recepty. To już jest kompletny dramat.
Ja kupowałem leki bez recepty ale te też są za każdym razem droższe.
Tak wygląda sytuacja w Warszawie, mieście w którym teoretycznie mieszkają ludzie o jednych z najwyższych dochodach w kraju. To co się dzieje w mniejszych miejscowościach?
Pierwszy etap reformy służby zdrowia mamy wprowadzany - doprowadzić ceny leków do poziomu niedostępnego dla obywatela. Nie stać ich na leki to po co będą chodzić do lekarza? Kolejki się zmniejszą jak obiecywał premier.
Drugim etapem będzie najprawdopodobniej zamykanie przychodni. Nie ma przychodni nie ma kolejek przed nimi.
Podatki na służbę zdrowia / nie składki bo składki są dobrowolne a podatki obowiązkowe/ co roku rosną, NFZ chwali się że co roku ma więcej pieniędzy ale chyba tylko dla urzędników i nowe biurowce.
Idealnym obywatelem dla rządzących jest zdrowy nie leczący się Polak który umiera tuż przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Dla aktualnej władzy to czysty zysk,
A czy my rzeczywiście tego chcieliśmy wybierając tą bandę kombinatorów?
Coraz szybciej minister wprowadza reformę służby zdrowia.
Ostatnio byłem w aptece, w śródmieściu Warszawy. Jak zwykle kolejka, stoi parę osób, w różnym wieku ale każdy z receptą. Po podejściu do okienka każdy podaje receptę z prośbą o wycenę recepty.po otrzymaniu informacji ile za leki trzeba zapłacić wykupują tylko część leków.
Nikt nie wykupił pełnej recepty. To już jest kompletny dramat.
Ja kupowałem leki bez recepty ale te też są za każdym razem droższe.
Tak wygląda sytuacja w Warszawie, mieście w którym teoretycznie mieszkają ludzie o jednych z najwyższych dochodach w kraju. To co się dzieje w mniejszych miejscowościach?
Pierwszy etap reformy służby zdrowia mamy wprowadzany - doprowadzić ceny leków do poziomu niedostępnego dla obywatela. Nie stać ich na leki to po co będą chodzić do lekarza? Kolejki się zmniejszą jak obiecywał premier.
Drugim etapem będzie najprawdopodobniej zamykanie przychodni. Nie ma przychodni nie ma kolejek przed nimi.
Podatki na służbę zdrowia / nie składki bo składki są dobrowolne a podatki obowiązkowe/ co roku rosną, NFZ chwali się że co roku ma więcej pieniędzy ale chyba tylko dla urzędników i nowe biurowce.
Idealnym obywatelem dla rządzących jest zdrowy nie leczący się Polak który umiera tuż przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Dla aktualnej władzy to czysty zysk,
A czy my rzeczywiście tego chcieliśmy wybierając tą bandę kombinatorów?
Subskrybuj:
Posty (Atom)