Mo-Tka, Warszawa, 15.01.2014
Coraz szybciej minister wprowadza reformę służby zdrowia.
Ostatnio byłem w aptece, w śródmieściu Warszawy. Jak zwykle kolejka, stoi parę osób, w różnym wieku ale każdy z receptą. Po podejściu do okienka każdy podaje receptę z prośbą o wycenę recepty.po otrzymaniu informacji ile za leki trzeba zapłacić wykupują tylko część leków.
Nikt nie wykupił pełnej recepty. To już jest kompletny dramat.
Ja kupowałem leki bez recepty ale te też są za każdym razem droższe.
Tak wygląda sytuacja w Warszawie, mieście w którym teoretycznie mieszkają ludzie o jednych z najwyższych dochodach w kraju. To co się dzieje w mniejszych miejscowościach?
Pierwszy etap reformy służby zdrowia mamy wprowadzany - doprowadzić ceny leków do poziomu niedostępnego dla obywatela. Nie stać ich na leki to po co będą chodzić do lekarza? Kolejki się zmniejszą jak obiecywał premier.
Drugim etapem będzie najprawdopodobniej zamykanie przychodni. Nie ma przychodni nie ma kolejek przed nimi.
Podatki na służbę zdrowia / nie składki bo składki są dobrowolne a podatki obowiązkowe/ co roku rosną, NFZ chwali się że co roku ma więcej pieniędzy ale chyba tylko dla urzędników i nowe biurowce.
Idealnym obywatelem dla rządzących jest zdrowy nie leczący się Polak który umiera tuż przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Dla aktualnej władzy to czysty zysk,
A czy my rzeczywiście tego chcieliśmy wybierając tą bandę kombinatorów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz