Mo-Tka, Warszawa, 21.01.2014
Premier i minister spraw zagranicznych chwalą się prowadzoną przez siebie polityką wschodnią i tym jaką to ważną rolę odgrywamy w tym rejonie.
Patrząc chłodnym okiem zakrawa to na żart. Z Litwą mamy same kłopoty i to coraz większe, o Białorusi lepiej nie wspominać, o Gruzji i Mołdawii kompletna cisza więc zostaje tylko Ukraina.
Tam z kolei sytuacja przypomina naszą w stanie wojennym, może nie dosłownie ale analogii jest wiele.
Dyżurni podpieracze rządu wtłaczają nam do głów, że jesteśmy głównym rozgrywającym na tym terenie, bardzo nam zależy na wyciągnięciu Ukrainy ze szponów Rosji, i że nikt nie zrobił tyle dla Ukrainy co Polska.
Wygląda to na pobożne życzenia, opozycja ukraińska pisma z prośbą o pomoc śle nie do Polski tylko bezpośrednio do Berlina.
W 1981 po wprowadzeniu u nas stanu wojennego odbył się cykl ogólnoświatowych koncertów w imię solidarności z Solidarnością w których brali udział m.in. prezydent USA i premier Wlk. Brytanii.
Tymczasem niedzielny, polski koncert na Majdanie, co prawda przerwany przez zamieszki, w mediach rządowych przeszedł zupełnie bez jakiejkolwiek wzmianki.
Dlaczego?
Ze złości, zawiści lub może by nie denerwować Putina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz