Mo-tka, Warszawa, 25.01.2014
Chyba Pani Sawicka z PO, która wzięła łapówkę ale jest niewinna, miała rację - najlepsze lody będziemy kręcić na służbie zdrowia.
Patrząc na obecny rząd do jakiej katastrofalnej sytuacji doprowadził służbę zdrowia zaczynamy rozumieć ich dalekosiężny cel, który powoli zaczynają realizować.
Najpierw zwiększono znacznie, i to chyba jedyny pozytyw, nakłady na służbę zdrowia. Inna sprawa że większość tych pieniędzy jest marnotrawiona. Potem systematycznie rozbudowywano administrację i uprawnienia NFZ, doprowadzono do kuriozalnych zasad refundowania leków.
Teraz nowymi procedurami doprowadzono do zadłużania szpitali stwarzając jednocześnie zagrożenie dla bezpieczeństwa pacjentów, aby stwierdzić że jedynym ratunkiem dla poprawy sytuacji jest prywatyzacja jednostek służby zdrowia.
Ten proces już się rozpoczyna, najlepszym przykładem jest przejęcie przez radnych PO szpitala z potężnymi kontraktami na leczenie za 130 tys zł.
To jest doskonały deal. Teraz na podobnej zasadzie pójdą kolejne placówki, nam sukcesywnie będą podnoszone podatki na opiekę zdrowotną i nadal nie będziemy wiedzieli co za swoje podatki powinniśmy mieć zagwarantowane.
Dla pacjentów sytuacja jest groźna ale dość wygodna dla polityków i urzędników oraz wszelkiego rodzaju macherów od pieniędzy publicznych.
Nikomu nie zależy na stworzeniu jasnego, prostego, a co za tym idzie taniego, i czytelnego systemu przepływu pieniędzy. Może właśnie nad tym wypadałoby się zastanowić.
Mo-Tki to po prostu "MOje notaTKI" - przemyślenia, wnioski, komentarze zwykłego Polaka, szarego obywatela.
poniedziałek, 27 stycznia 2014
piątek, 24 stycznia 2014
Donald z Bulem trąbią już w jedną trąbkę WSI
Mo-Tka, Warszawa, 24.01.2014
Rusza na dobre kampania wyborcza reżimowej ekipy. Przygotowania do maratonu wyborczego idą pełną parą.
Kasa zebrana - forsa z OFE, Lasów Państwowych, UE i podatków wspomagana nowymi pożyczkami na kiełbasę wyborczą powinna wystarczyć.
Kolejna partia pustych obietnic rzucona wyborczej tłuszczy.
Straszenie PISem.
Dyspozycyjne media w blokach startowych.
W przypadku jakichkolwiek zawirowań - ustawa o bratniej pomocy
Rosyjskie serwery gotowe do ciężkiej pracy.
Jednak okazało się że sytuacja jest poważniejsza niż początkowo sądzono, naród robi się coraz bardzie krnąbny. Gorzej - zaczyna samodzielnie myśleć.
Trzeba dodatkowo sięgnąć po sprawdzone metody i zatrudnić wybitnych fachowców z WSI.
W otoczeniu prezydenta, zadeklarowanego WSIofila są od samego początku, teraz wprowadza ich premier - do SKW oraz rękami swojej gwardii do Sejmowej Komisji Służb Specjalnych. Fachowcy szkoleni przez GRU już oficjalnie wychodzą z cienia na pierwszą linię frontu.
Dla aktualnej ekipy rządzącej to walka o życie. Wszystkie ręce na pokład, aby zgodnie z bolszewicką zasadą władzy raz zdobytej nie oddać.
Jak się okazało, rozpętanie ostatnimi czasy histerii o nieprawidłowościach przy rozwiązaniu WSI nie było przypadkowe. Trzeba przywrócić dobre imię funkcjonariuszom, bo są niezbędni dla ochrony władzy..
Nie jest to tylko skandal i kompromitacja na skalę światową, ale widocznie konieczność. Chyba ludzie z WSI wiedzą o aktualnej ekipie więcej niż się początkowo Platformie wydawało. Co prawda nigdy nie stracili wpływów na bieg naszej najnowszej historii, ale teraz chcą już spokojnie wrócić na wcześniej zajmowane pozycje.
Wygląda to na ponury scenariusz ale chyba sporo w tym prawdopodobieństwa analizując docierające do nas przesłanki.
Czeka nas bardzo ciężki okres, aby nie skończyło się to polskim Majdanem.
Rusza na dobre kampania wyborcza reżimowej ekipy. Przygotowania do maratonu wyborczego idą pełną parą.
Kasa zebrana - forsa z OFE, Lasów Państwowych, UE i podatków wspomagana nowymi pożyczkami na kiełbasę wyborczą powinna wystarczyć.
Kolejna partia pustych obietnic rzucona wyborczej tłuszczy.
Straszenie PISem.
Dyspozycyjne media w blokach startowych.
W przypadku jakichkolwiek zawirowań - ustawa o bratniej pomocy
Rosyjskie serwery gotowe do ciężkiej pracy.
Jednak okazało się że sytuacja jest poważniejsza niż początkowo sądzono, naród robi się coraz bardzie krnąbny. Gorzej - zaczyna samodzielnie myśleć.
Trzeba dodatkowo sięgnąć po sprawdzone metody i zatrudnić wybitnych fachowców z WSI.
W otoczeniu prezydenta, zadeklarowanego WSIofila są od samego początku, teraz wprowadza ich premier - do SKW oraz rękami swojej gwardii do Sejmowej Komisji Służb Specjalnych. Fachowcy szkoleni przez GRU już oficjalnie wychodzą z cienia na pierwszą linię frontu.
Dla aktualnej ekipy rządzącej to walka o życie. Wszystkie ręce na pokład, aby zgodnie z bolszewicką zasadą władzy raz zdobytej nie oddać.
Jak się okazało, rozpętanie ostatnimi czasy histerii o nieprawidłowościach przy rozwiązaniu WSI nie było przypadkowe. Trzeba przywrócić dobre imię funkcjonariuszom, bo są niezbędni dla ochrony władzy..
Nie jest to tylko skandal i kompromitacja na skalę światową, ale widocznie konieczność. Chyba ludzie z WSI wiedzą o aktualnej ekipie więcej niż się początkowo Platformie wydawało. Co prawda nigdy nie stracili wpływów na bieg naszej najnowszej historii, ale teraz chcą już spokojnie wrócić na wcześniej zajmowane pozycje.
Wygląda to na ponury scenariusz ale chyba sporo w tym prawdopodobieństwa analizując docierające do nas przesłanki.
Czeka nas bardzo ciężki okres, aby nie skończyło się to polskim Majdanem.
czwartek, 23 stycznia 2014
Straszenie PISem - oby tak dalej.
Mo-Tka, Warszawa, 23.01.2014
Obóz aktualnie rządzący ma od samego początku dwie metody na utrzymanie się przy władzy: zasypywanie nas coraz nowszymi otwarciami i obietnicami oraz straszenie PISem.
Obietnice jeszcze trochę działają, bo ludzie mają krótką pamięć ale straszenie już nie działa. Takiego bałaganu, karuzeli niekompetentnych urzędników, aroganci władzy i wysypu afer korupcyjnych a co za tym idzie bezczelnych prób ich przykrycia nie było w ciągu ostatnich 25 lat.
Osobiście nie uważam że PIS jest idealnym rozwiązaniem na obecną, dramatyczną sytuację w kraju, ale z ugrupowań zalegających w naszym parlamencie jest to zdecydowanie najmniejsze zło.
Dyżurni oszalali PISofobii już dawno przekroczyli granice absurdu i śmieszności, a skutki ich opętańczej działalności przynoszą odwrotne od zamierzonych skutki.
I chwała Bogu.
Obóz aktualnie rządzący ma od samego początku dwie metody na utrzymanie się przy władzy: zasypywanie nas coraz nowszymi otwarciami i obietnicami oraz straszenie PISem.
Obietnice jeszcze trochę działają, bo ludzie mają krótką pamięć ale straszenie już nie działa. Takiego bałaganu, karuzeli niekompetentnych urzędników, aroganci władzy i wysypu afer korupcyjnych a co za tym idzie bezczelnych prób ich przykrycia nie było w ciągu ostatnich 25 lat.
Osobiście nie uważam że PIS jest idealnym rozwiązaniem na obecną, dramatyczną sytuację w kraju, ale z ugrupowań zalegających w naszym parlamencie jest to zdecydowanie najmniejsze zło.
Dyżurni oszalali PISofobii już dawno przekroczyli granice absurdu i śmieszności, a skutki ich opętańczej działalności przynoszą odwrotne od zamierzonych skutki.
I chwała Bogu.
środa, 22 stycznia 2014
Urzędnicza eksterminacja?
Mo-Tka, Warszawa, 22.01.2014
Tragiczne informacje które ostatnio do nas docierają ze służby zdrowia skłaniają nas do zadania sobie pytania dlaczego tak się dzieje i czy za nasze pieniądze możemy mieć jakiekolwiek poczucie bezpieczeństwa?
Politycy i ekonomiści twierdzą że w ciągu ostatnich 5 lat znacząco zwiększyły się wydatki na służbę zdrowia a jednocześnie drastycznie pogorszył się dostęp do specjalistycznych świadczeń medycznych.
Pozornie wydaje się to nielogiczne, a nawet wewnętrznie sprzeczne.
Fakt że w placówkach służby zdrowia pojawił się nowoczesny sprzęt ale jednocześnie radykalnie zmniejszyła się obsada lekarska i pielęgniarska. Wymownym tego przykładem są nocne dyżury w szpitalach.
Nowoczesny sprzęt stoi niewykorzystywany przez większą część doby bo nie ma go kto obsługiwać, kolejki rosną a nawet umierają pacjenci którym można by pomóc. Ceny leków dochodzą do granicy niedostępności dla przeciętnego pacjenta.
Dyrektorzy szpitali, jak sami twierdzą, działając zgodnie z wytycznymi urzędników, balansują na granicy życia lub śmierci pacjentów ufając że jakoś to będzie. Życie pokazuje że nie będzie.
Natomiast dwa urzędnicze molochy Min. Zdrowia i NFZ produkują coraz drastyczniejsze zarządzenia i generują coraz wyższe koszty działania w większości szkodliwego jednocześnie coraz więcej odpowiedzialności zrzucając na samorządy, które finansowo i tak ledwo dyszą.
Rząd natomiast w ciągu trzech miesięcy ma zlikwidować kolejki do specjalistów i nosi się z zamiarem podniesienia podatku zdrowotnego aby jeszcze więcej pieniędzy wpompować w urzędników.
Tych pijarowskich zagrywek możemy już nie przetrzymać. Bezpieczniej chyba będzie dla nas wszystkich wymienić tę ekipę i to jak najszybciej.
Tragiczne informacje które ostatnio do nas docierają ze służby zdrowia skłaniają nas do zadania sobie pytania dlaczego tak się dzieje i czy za nasze pieniądze możemy mieć jakiekolwiek poczucie bezpieczeństwa?
Politycy i ekonomiści twierdzą że w ciągu ostatnich 5 lat znacząco zwiększyły się wydatki na służbę zdrowia a jednocześnie drastycznie pogorszył się dostęp do specjalistycznych świadczeń medycznych.
Pozornie wydaje się to nielogiczne, a nawet wewnętrznie sprzeczne.
Fakt że w placówkach służby zdrowia pojawił się nowoczesny sprzęt ale jednocześnie radykalnie zmniejszyła się obsada lekarska i pielęgniarska. Wymownym tego przykładem są nocne dyżury w szpitalach.
Nowoczesny sprzęt stoi niewykorzystywany przez większą część doby bo nie ma go kto obsługiwać, kolejki rosną a nawet umierają pacjenci którym można by pomóc. Ceny leków dochodzą do granicy niedostępności dla przeciętnego pacjenta.
Dyrektorzy szpitali, jak sami twierdzą, działając zgodnie z wytycznymi urzędników, balansują na granicy życia lub śmierci pacjentów ufając że jakoś to będzie. Życie pokazuje że nie będzie.
Natomiast dwa urzędnicze molochy Min. Zdrowia i NFZ produkują coraz drastyczniejsze zarządzenia i generują coraz wyższe koszty działania w większości szkodliwego jednocześnie coraz więcej odpowiedzialności zrzucając na samorządy, które finansowo i tak ledwo dyszą.
Rząd natomiast w ciągu trzech miesięcy ma zlikwidować kolejki do specjalistów i nosi się z zamiarem podniesienia podatku zdrowotnego aby jeszcze więcej pieniędzy wpompować w urzędników.
Tych pijarowskich zagrywek możemy już nie przetrzymać. Bezpieczniej chyba będzie dla nas wszystkich wymienić tę ekipę i to jak najszybciej.
wtorek, 21 stycznia 2014
Czy my prowadzimy jakąś własną politykę zagraniczną?
Mo-Tka, Warszawa, 21.01.2014
Premier i minister spraw zagranicznych chwalą się prowadzoną przez siebie polityką wschodnią i tym jaką to ważną rolę odgrywamy w tym rejonie.
Patrząc chłodnym okiem zakrawa to na żart. Z Litwą mamy same kłopoty i to coraz większe, o Białorusi lepiej nie wspominać, o Gruzji i Mołdawii kompletna cisza więc zostaje tylko Ukraina.
Tam z kolei sytuacja przypomina naszą w stanie wojennym, może nie dosłownie ale analogii jest wiele.
Dyżurni podpieracze rządu wtłaczają nam do głów, że jesteśmy głównym rozgrywającym na tym terenie, bardzo nam zależy na wyciągnięciu Ukrainy ze szponów Rosji, i że nikt nie zrobił tyle dla Ukrainy co Polska.
Wygląda to na pobożne życzenia, opozycja ukraińska pisma z prośbą o pomoc śle nie do Polski tylko bezpośrednio do Berlina.
W 1981 po wprowadzeniu u nas stanu wojennego odbył się cykl ogólnoświatowych koncertów w imię solidarności z Solidarnością w których brali udział m.in. prezydent USA i premier Wlk. Brytanii.
Tymczasem niedzielny, polski koncert na Majdanie, co prawda przerwany przez zamieszki, w mediach rządowych przeszedł zupełnie bez jakiejkolwiek wzmianki.
Dlaczego?
Ze złości, zawiści lub może by nie denerwować Putina.
Premier i minister spraw zagranicznych chwalą się prowadzoną przez siebie polityką wschodnią i tym jaką to ważną rolę odgrywamy w tym rejonie.
Patrząc chłodnym okiem zakrawa to na żart. Z Litwą mamy same kłopoty i to coraz większe, o Białorusi lepiej nie wspominać, o Gruzji i Mołdawii kompletna cisza więc zostaje tylko Ukraina.
Tam z kolei sytuacja przypomina naszą w stanie wojennym, może nie dosłownie ale analogii jest wiele.
Dyżurni podpieracze rządu wtłaczają nam do głów, że jesteśmy głównym rozgrywającym na tym terenie, bardzo nam zależy na wyciągnięciu Ukrainy ze szponów Rosji, i że nikt nie zrobił tyle dla Ukrainy co Polska.
Wygląda to na pobożne życzenia, opozycja ukraińska pisma z prośbą o pomoc śle nie do Polski tylko bezpośrednio do Berlina.
W 1981 po wprowadzeniu u nas stanu wojennego odbył się cykl ogólnoświatowych koncertów w imię solidarności z Solidarnością w których brali udział m.in. prezydent USA i premier Wlk. Brytanii.
Tymczasem niedzielny, polski koncert na Majdanie, co prawda przerwany przez zamieszki, w mediach rządowych przeszedł zupełnie bez jakiejkolwiek wzmianki.
Dlaczego?
Ze złości, zawiści lub może by nie denerwować Putina.
poniedziałek, 20 stycznia 2014
Honorowanie okupantów
Mo-Tka, Warszawa, 20.01.2014
Dyskusja na temat ponownego ustawienia tego grzmota, symbolu zniewolenia jest nieco bezprzedmiotowa.
Jak można w rzekomo wolnym, suwerennym i niepodległym kraju stawiać pomnik okupantom? Może jeszcze postawić pomnik żołnierzom Wermachtu?
Pomnik wystawiony okupantom, przedstawicielom najbardziej zbrodniczego systemu w dziejach ludzkości to hańba i zniewaga dla dumnego, wolnego narodu.
Sowieckie dzikie hordy, które przeszły przez nasz kraj mordując, gwałcąc, kradnąc i paląc mają być na wieki upamiętnione w centrum Warszawy, która przelała rzekę krwi za to aby nie panoszyli się u nas sowieccy nadzorcy.
Wczoraj w telewizji z wielkim przekonaniem Daniel Passent tłumaczył że pomnik powinien wrócić na "swoje miejsce". Jest to chyba jedna z ostatnich osób która w tej sprawie powinna się publicznie wypowiadać.
Tego typu "dzieła" powinny stanąć w muzeum komunizmu ku przestrodze dla przyszłych pokoleń.
Dyskusja na temat ponownego ustawienia tego grzmota, symbolu zniewolenia jest nieco bezprzedmiotowa.
Jak można w rzekomo wolnym, suwerennym i niepodległym kraju stawiać pomnik okupantom? Może jeszcze postawić pomnik żołnierzom Wermachtu?
Pomnik wystawiony okupantom, przedstawicielom najbardziej zbrodniczego systemu w dziejach ludzkości to hańba i zniewaga dla dumnego, wolnego narodu.
Sowieckie dzikie hordy, które przeszły przez nasz kraj mordując, gwałcąc, kradnąc i paląc mają być na wieki upamiętnione w centrum Warszawy, która przelała rzekę krwi za to aby nie panoszyli się u nas sowieccy nadzorcy.
Wczoraj w telewizji z wielkim przekonaniem Daniel Passent tłumaczył że pomnik powinien wrócić na "swoje miejsce". Jest to chyba jedna z ostatnich osób która w tej sprawie powinna się publicznie wypowiadać.
Tego typu "dzieła" powinny stanąć w muzeum komunizmu ku przestrodze dla przyszłych pokoleń.
piątek, 17 stycznia 2014
Ruszyły igrzyska: BUL z miłości do WSI
Mo-Tka,Warszawa, 17.01.2014
Ruszyły igrzyska przedwyborcze i to z grubej rury.
Prezydent pojechał po prokuratorze generalnym.
Publiczne krytykowanie formalnie niezależnej prokuratury przez pierwszą osobę w państwie jest mówiąc oględnie pewnym dysonansem.
Ale czemu się dziwić jeżeli miłość prezydenta do WSI jest bezgraniczna, a teraz to już nie wiem czy i bezinteresowna. Od afery marszałkowskiej, poprzez do dzisiaj nie opublikowanie aneksu do raportu aż do aktualnego otoczenia można wysnuć dość niepokojące wnioski.
No cóż zbliżające się wybory wymagają w aktualnej sytuacji niekonwencjonalnych ruchów - jeżeli coś nie zgadza się z faktami tym gorzej dla faktów.
Z pozoru zachowanie prezydenta to przygotowanie gruntu dla zmasowanej nagonki na opozycję i powinny do tego przyłączyć się wszystkie służby bez kręcenia nosem.Przecież nie do przyjęcia jest aby osoby które doprowadziły do zlikwidowania tak szacownej instytucji jak WSI chodziły bezkarnie. Mało tego mogłyby nawet chcieć zdobyć władzę a jest to nie do przyjęcia.
Czeka nas gorący okres bo walka będzie na noże, a czujność w tresowaniu wyborczego mięsa musi być maksymalnie wyczulona.
Ruszyły igrzyska przedwyborcze i to z grubej rury.
Prezydent pojechał po prokuratorze generalnym.
Publiczne krytykowanie formalnie niezależnej prokuratury przez pierwszą osobę w państwie jest mówiąc oględnie pewnym dysonansem.
Ale czemu się dziwić jeżeli miłość prezydenta do WSI jest bezgraniczna, a teraz to już nie wiem czy i bezinteresowna. Od afery marszałkowskiej, poprzez do dzisiaj nie opublikowanie aneksu do raportu aż do aktualnego otoczenia można wysnuć dość niepokojące wnioski.
No cóż zbliżające się wybory wymagają w aktualnej sytuacji niekonwencjonalnych ruchów - jeżeli coś nie zgadza się z faktami tym gorzej dla faktów.
Z pozoru zachowanie prezydenta to przygotowanie gruntu dla zmasowanej nagonki na opozycję i powinny do tego przyłączyć się wszystkie służby bez kręcenia nosem.Przecież nie do przyjęcia jest aby osoby które doprowadziły do zlikwidowania tak szacownej instytucji jak WSI chodziły bezkarnie. Mało tego mogłyby nawet chcieć zdobyć władzę a jest to nie do przyjęcia.
Czeka nas gorący okres bo walka będzie na noże, a czujność w tresowaniu wyborczego mięsa musi być maksymalnie wyczulona.
Subskrybuj:
Posty (Atom)