Mo-Tka, Warszawa, 28.10.2013
Wydawało mi się w swojej naiwności, że ostatni komentarz na temat bzdur powielanych w sprawie katastrofy smoleńskiej załatwi sprawę jednak po ilości wpisów czy to na portalach społecznościowych czy to na samym blogu wychodzi, że widocznie nie powiedziałem tego wyraźnie mocno.
Będąc kilkadziesiąt lat temu na studiach technicznych jeden z ówczesnych doktorów wpoił mi podstawową zasadę nauki:
udokumentowana teoria naukowa jest prawdziwa do momentu aż nie obalimy jej empirycznie lub nie stworzymy nowej naukowej teorii obalającej poprzednią.
Koniec kropka. Czy nam się teoria podoba czy nie póki jest nie obalona jest obowiązująca. Aktualne dywagacje, komentarze i szyderstwa przez ludzi nie związanych z nauką są nic nie warte, a propagatorom takich opinii wystawiają jak najgorsze świadectwo. Może wszelkiego rodzaju "fachowcy", "dziennikarze", politycy, celebryci i wszelkiej maści pożyteczni idioci wezmą to do siebie i zrozumieją że narażają się na śmieszność oraz zajmują się czystą propagandą i manipulacją. Polityka i propaganda nie mają nic wspólnego z naukowym wyjaśnieniem prawdy nie zaklinajmy rzeczywistości.
Przychodzi mi to na myśl historia jak została przyjęta przez ówczesnych rewolucyjna teoria kopernikańska. Zwalczana była z całą bezwzględnością /łącznie z paleniem na stosie/ przez wszystkich których interesy podważała, ale obroniła się chociaż po wielu latach. Historia podobno jest dobrą nauczycielką.
I na koniec jeszcze mała dygresja. Wszyscy w mniej lub większym stopniu uczyliśmy się matematyki. Wszyscy możemy się zgodzić z tym że jedynie co nie kłamie to liczby oraz jeżeli dowodzimy jakąś tezę i jedno z założeń jest fałszywe to cała teza jest fałszywa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz