To jest chyba już szczyt bezczelności.
Banda lewackich homoterrorystów ma pretensje do prezydentów Polski i Warszawy /bez względu co o nich sądzimy/ o to że nie chcą objąć patronatu nad demoralizującą imprezą jaka ma byś w Warszawie - marsz pederastów, lesbijek i całej reszty dewiantów.
Konstytucja mówi, że sprawy wyznaniowe,obyczajowe i sympatie polityczne są tematami prywatnymi.
Nie wiem czy propagowanie dewiacyjnych skłonności nie przekracza granic tolerancji? Co z demoralizacją dzieci / to może im zwichnąć psychikę/, obrazą moralności i brakiem poszanowania podstawowych zasad i norm współżycia społecznego?
Za chwilę będą żądać zalegalizowania pedofilii, nekrofilii i całej masy dodatkowych zboczeń.
Tolerancja / bo nikt ich u nas nie dyskryminuje/ a bezgraniczna propaganda to chyba dwie różne sprawy?
Może jeszcze rozpoczną kampanię na rzecz postawienia w centrum stolicy pomnika dyskryminowanego
pederasty?
Chyba wolałbym aby rodzice tych oszołomów swego czasu byli homoseksualistami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz